Eugen Drewermann

Eugen Drewermann

W granicach archaicznego sposobu przeżywania świata każdy uraz, każde cierpienie oznaczają dla poczucia własnej wartości ciężką, narcystycznie wyolbrzymioną obrazę, która domaga się zemsty i odpłaty.

**

W duszy bitego dziecka gromadzi się tyle strachu i gniewu zarazem, tyle poczucia upokorzenia i nienawiści, tak wielka pogarda dla własnej osoby i tak wielka chęć niszczenia, że ten splot sado-masochistycznych reakcji jest właściwie nieusuwalny.

**

Niedostrzegalnie systematyczna uległość wobec sterowania z zewnątrz staje się naszą cechą wewnętrzną, choćby ze strachu przed samodzielnością przeradza się ta cecha w rodzaj drugiego „ja”, aż wreszcie dochodzi do tego, że chwytamy się dosłownie wszystkiego, co mogłoby ułatwić nam życie, wszystkiego, co pozwoliłoby zapomnieć o własnej osobowości, byleby nie przeżywać grozy spotkania z własnym jestestwem. Takie życie jest dla nas normalne: to, co inni mówią, myślą, postanawiają, jest dla nas tym, co się liczy, my sami zaś okazujemy się istotami dostosowującymi się do aktualnych okoliczności, za sprawą strachu zależnymi od wszelkich cudzych opinii sprzecznych z naszymi – jest to stan egzystencjalnego obłędu, ale występuje on jako rozpowszechniony obyczaj i nie sprawia bynajmniej jeszcze wrażenia subiektywnej choroby. Problem polega jednak przede wszystkim na tym, że ludzie, którzy sami nie żyją, nie pozwalają też innym dotrzeć do sedna własnej osobowości (Zstępuję na barkę słońca, Uraeus 2000, s. 163).

**

Porównajmy chociażby rytualną grę w piłkę środkowoamerykańskich Indian z nowoczesną piłką nożną. Dla Majów, Azteków, Misteków i Zapoteków boisko kultowe było wyobrażeniem nieba, „piłka” symbolizowała słońce, a zmagania walczących drużyn było rozstrzygającym o życiu i śmierci starciem między siłami światła i ciemności (…) Boska gra w piłkę żyła w czarodziejskiej wieloznaczności pewnej symboliki, która łączyła człowieka tak z otaczającą go naturą, jak i z głębokimi pokładami jego psychiki, otwierając mu drogę do najistotniejszych pytań ludzkiej egzystencji. Gra bogów była kultowym pouczeniem, w jaki sposób należy zgodnie z boskimi zamierzeniami rozgrywać i własne życie (…). Przyrównajmy to teraz do meczy piłki nożnej rozgrywanych na naszych współczesnych stadionach! Bez wątpienia i one służą odreagowaniu impulsów agresji. Jednak rzeczywistość, z którą budują one związek to nie porządek i mądrość natury, lecz świat bussinessu i marketingu – to nie wewnętrzne skupienie, lecz powierzchowna rozrywka, nie interpretacja sensu życia, lecz rozkładające system nerwowy stępienie wszelkiej aktywności myślowej jest celem tego rodzaju imprez” (Chrześcijaństwo i przemoc, Nomos, Kraków 1996, s. 262-263).

Comments