Post-prawda, czyli po obiedzie

///Post-prawda, czyli po obiedzie

Post-prawda, czyli po obiedzie

Albo żyjemy w świecie, w którym każdy pragnie zaistnieć, albo taka jest konstrukcja biologiczna naszego organizmu, że lubimy gdy nas słuchają, a najlepiej, gdyby nas słuchali z uwagą, i kiwali głowami, że to to to to, że mądrze powiedział. Lubią, by ich słuchano, by oceniano za przełomowe, wyjątkowo trafne, jak najbardziej słuszne – także filozofowie. Stąd próby zwrócenia na siebie uwagi, wejścia w przestrzeń publiczną. Dobre hasło jest tu kluczem do sukcesu. Tak jak w reklamie, tak i w filozofii na służbie społeczeństwa, liczy się przyciągnięcie uwagi. Taką funkcję pełni pojęcie post-prawdy. By ludzi na chwilę zatrzymać, by chwilę pomyśleli, że może jest jakiś problem, by na nowo stare rzeczy – o których filozofowie mówili od okresu swej największej świetności, starożytności greckiej – ubrać w świeże zestawy skojarzeń. Co się liczy: siła argumentu czy argument siły? A może siła argumentu bywa argumentem siły, kiedy przekonujemy na sposób retoryczny, uwodzący, korzystając z niewiedzy słuchaczy, wpływając na ich emocje, pozytywne skojarzenia, jak to się zwykle czyni w reklamie, procedurze uznanej za nie budzącą jako taka zastrzeżeń, choć w swej istocie będącej kwintesencją kłamstwa. Perswazja przez uwodzenie lub straszenie, albo przekonywanie rzetelnością uzasadnień – oto dwie strategie w naszej cywilizacji.

O tych rzeczach między innymi rzezczach rozmawialiśmy w Teatrze Powszechnym z Tomaszem Stawiszyńskim, co utrwaliło radio TOK FM. Zapraszam do odsłuchania „post-kastu”.

 

 

Comments

2018-05-28T08:39:29+02:00 filozofia Moim zdaniem|