Człowiek ma w istocie dość powodów, by obawiać się tych bezosobowych sił, mieszkających w nieświadomości. Nie jesteśmy świadomi owych sił, ponieważ nigdy, albo przynajmniej prawie nigdy nie ujawniają się w normalnych warunkach, ani w naszym osobistym działaniu. Gdy jednak ludzie zaczynają się gromadzić w tłum, wówczas wówczas uwolnione zostają moce składające się na dynamikę człowieka kolektywnego – bestie albo demony, które leżą uśpione w każdej ludzkiej jednostce, dopóki nie stanie się ona cząstką jakiejś masy. Człowiek w masie nieświadomie opada na niższy poziom moralny i intelektualny. (…) Jest z pewnością rzeczą dobrą głosić rozum i zdrowy ludzki rozsądek, cóż jednak zechcecie uczynić, gdy za słuchaczy będziecie mieć pacjentów szpitala psychiatrycznego albo porwaną kolektywnym pędem masę? (…) Ale właśnie dlatego, że każdy ślepo przekonany jest o tym, iż nie jest niczym więcej jak tylko skromną i nieważną świadomością, która porządnie wykonuje swe obowiązki i zarabia na swe nędzne utrzymanie, nikt nie zauważa, że cała ta racjonalnie zorganizowana masa, którą nazywa się państwem albo narodem napędzana jest przez pozornie bezosobową, niewidzialną ale straszną siłę, którą każdy zresztą przypisuje sąsiedniemu narodowi, i to dlatego właśnie staje się świętym obowiązkiem posiadanie największych armat i najbardziej trującego gazu (Posłowie do Aufsatze zur Zeitgeschichte, t. X, s. 259-261).