Miny polskie

Miny polskie

Byłem na tej sztuce (Teatr Polski w Warszawie). Czytałem wcześniej negatywne recenzje, więc myślałem sobie, żeby usiąść z brzegu, by móc wyjść w trakcie, jeśli nuda zmoży mnie tak bardzo, że nie podołam. Choć sztuka w zapowiedziach miała trwać tylko godzinę czterdzieści pięć minut, więc – z drugiej strony – myślałem sobie, nie takie tortury znosiło się w teatrze, mam na koncie wielogodzinne wbijające w ziemię powiedzmy że arcydzieła uznanych mistrzów.

Jakież było moje zadziwienie, kiedy sztuka zaczęła się rozkręcać. Autorzy nie bali się trudnych tekstów. Inscenizowali fragmenty Arystotelesa o teorii uczuć, mieszali to z ilustrowanymi, niezwykle precyzyjnie wykonanymi, opowiadaniami z sejmików szlacheckich, wpadał co jakiś czas Gombrowicz, Wyspiański też coś tłumaczył intensywnie. Całość trzyma się rytmu, niekiedy jak balet, precyzja ruchu, słowa, właściwie utwór muzyczny. Do tego od czasu do czasu piękne światło. Później jeszcze zjeżdża z dachu Konrad z Dziadów. Nakręcony, jeszcze się bardziej nakręca jak mówi. Dawno nie byłem na tak wyśmienitym spektaklu, inteligentntym, dowcipnym.

I co ciekawe, aluzje do współczesności – bez grubiaństwa nachalności publicystycznej – delikatne, rzekłbym w stylu osławionego humoru brytyjskiego. Gawiedzi zawołania niekiedy pięknie cytowane. Meta-wtrącenia, kiedy to dramatyczny wywód zostaje przerwany uwagami reżysera, że nie tak się mówi, nie tak gestykuluje, nie tak pada na ziemię. W całości wyśmienita gra aktorów, precyzja i niekiedy mistrzostwo. I co najważniejsze – forma, która ogarnia zamysł. Bez bełkotliwych wynurzeń, nudnej imitacji prowokacji jako znaku oryginalności twórcy. Ani jednego taniego chwytu z olbrzymiego repertuaru tanich chwytów wspólczesnego teatru.

Do tego – zamysł autorów. Nałożyć na siebie te wszystkie z róznych epok maski. To co gra w Polaku zderzyć, w jednym miejscu poustawiać, by się to w sobie poprzeglądało. Wygląda na wyśmienitą pracę erudycyjną autorów scenariusza.

Jedno tylko pozostaje niejasne. Dlaczego kiepskie recenzje zbiera to przedstawienie? Może ze mną problem, wrodzona przekora, co inni ganią chwalić pędzę? Tak czy inaczej, Miny polskie to dzieło samo w sobie, pomnikowe. Nie zdziwiłbym się jednak bardzo, gdyby zostało zlekceważone. Bo w tym cały szkopuł. Rzekłbym, szkopuł polski.

Comments

2018-03-16T07:27:11+01:00 teatr Moim zdaniem|