Logika –

O wartości prac naukowych w nowym systemie akademickim decydują przyznane punkty. O ilości przyznanych punktów decyduje tytuł czasopisma, w którym się publikuje.

Tytuły wybiera ministerstwo w urzędowej, arbitralnej, nietransparentnej procedurze, na najniższym urzędowym poziomie.

Można sobie wyobrazić, że aż furczy od kilku tygodni furtka ministerstwa od ruchu rozlicznych co bardziej zaradnych załatwiających sobie dla swych periodyków punkciki. Jeśli nie teraz, to kiedy? A jeśli teraz się uda, to prestiż przylgnie i nie odpuści na lata! Nie powinno też dziwić (sarkazm), że o prestiżu decydują anonimowi urzędnicy, a za ich plecami zaradni akademiccy lobbyści wraz z prestiżu inkarnacją ministrem Gowinem. No bo niby kto miałby to zrobić?

Ostatecznie więc o jakości pracy naukowej będzie decydowało miejsce, w którym zostanie ona opublikowana. Jeśli ktoś wyda książkę lub artykuł w nieprestiżowym wydawnictwie, to choćby jego badania rewolucjonizowały dziedzinę, może mieć kłopoty z urzędem do spraw akademików. Co nie udało się Stalinowi, Bierutowi, Gomułce i Gierkowi, dziś spełnia się na naszych oczach. Prestiż ustalany urzędowo – czy nie to było samym sercem sowieckiej biurokracji partyjnej. Ideałem nigdy w pełni nie zrealizowanym, z uwagi na trudną do wyplenienia skrytą i przyczajoną aktywność czynnika burżuazyjnego.

***

Ongiś prawdziwość głoszonej tezy nie zależała od tego kto ją głosi. Dziś mamy nową logikę – rzekłbym dialektyczną: prawdziwość zdania zależy od miejsca publikacji. Dopełnić się musi na TEJ ZIEMI zasada (duch) sowieckiego komunizmu. To jakby dziejowa konieczność. Naród postsowiecki w tym jest postsowiecki, że nie wie nic o tym, że jest postsowiecki. Zasada barona Münchhausena także tu ma zastosowanie.

Ale i to przeminie. Jak wszystko. Potem może być już tylko lepiej 🤪

Comments