„Prawo Goodharta – twierdzenie brzmiące w oryginale: <Każda obserwowana statystycznie zależność ma skłonność do zawodzenia, w momencie w którym zaczyna być wykorzystywana do celów regulacyjnych>. Odnosiło się ono do ekonomii, jako obserwacja, że jakakolwiek próba uregulowania przez bank centralny albo opodatkowania jednego kanału działalności bankowej szybko doprowadzi do tego, że interesy bankowe zostaną przeniesione do innego kanału, który nie podlega regulacji lub jest nieopodatkowany. Jest ono także parafrazowane w szerszym kontekście, np. zarządzania i oceny pracy naukowej: <Gdy dowolny wskaźnik zaczyna być traktowany jako cel, przestaje być dobrym wskaźnikiem>”.
Zdrowy rozsądek by to podpowiadał, nie potrzeba prawa Goodharta: wskaźnik nie może być celem. Nie może być celem zmiana pozycji uczelni na liście notowań tu czy tam. Cele muszą być merytoryczne, fizycy mają swoje cele, historycy, filozofowie – cele muszą być badawcze, a nie punktowe czy finansowe.
***
Na liście dyscyplin naukowych OECD jest na końcu nieśmiertelna formuła „i inne”. W polskiej wersji listy dyscyplin owego „i inne” zabrakło. Nie ma więc: „inne nauki humanistyczne”, „inne nauki rolnicze”, „inne nauki społeczne”, jak jest na wzorcowej liście OECD. Jak ściągasz to z głową – powie doświadczony nauczyciel. Dotyczy to także reformatorów naszej nauki.
Nie wiem co panowie robili na kursach logiki, ale tam mamy dział pt. podział logiczny. Podział logiczny musi być rozłączny i wyczerpujący. Jeśli nie wiemy czy uwzględniliśmy wszystkie elementy wstawiamy owo nieśmiertelne „i inne”. Polska lista dyscyplin naukowych nie stosuje się do elementarnych zasad podziału logicznego, a więc reguł, których uczy się na pierwszym roku studiów (kiedyś się uczyło).
Czego zabrakło?